Poczuliśmy wiosnę, czas spakować się i wyjechać na troszkę dłuższy weekend na naszą wieś. Madzia z dziećmi przyjeżdża jutro, a ja od wczoraj rozgrzewam dom. W domu temperatura nie powalała na kolana, było całe 4 stopnie. Trzeba grzać ostro, zapowiedzieli się pierwsi goście, a powód spotkania nie byle jaki nasz mały kończy całe 2 miesiące, a 12 lutego urodziła się Madzia, trzeba wypić kilka kieliszków za następne 30 lat w zdrowiu. Dzisiaj wybrałem się na spacer przez pola do lasu. Przez cały pobyt poza wsią marzyłem o tym, żeby przeczytać jeden rozdział książki na świeżym powietrzu czy będzie -20, deszcz, śnieg jeśli nadarzy się okazja i trochę wolnej chwili muszę to zrealizować. Zapakowałem w plecak książkę, nalewkę i ruszyłem zrealizować moje małe marzenie. Udało się, dookoła szarawo, deszczowo, a dla mnie to jeden z piękniejszych dni na wsi, jest pięknie… no i w domu już 15 stopni :).