Koza była fajna, miała ładny wygląd i fajną fajerkę, szybko nagrzewała pomieszczenie, i na tym koniec. Od samego początku remontu domu wiedzieliśmy, że chcemy mały żeliwny piecyk, który podczas deszczowych dni umili czas i nas ogrzeje, a gdy zabraknie prądu będziemy mogli liczyć na ciepłą wodę prosto z fajerki. I tak, w lato spełniała swoje zadanie, ale kiedy postanowiliśmy tu zostać na jesień i zimę, a w nocy zrobiło się na minusie nie było już tak przyjemnie. Koza bardzo szybko spalała drewno mimo zastawionego szybra, a i wkład miała bardzo mały. Ciepło z niej nie dochodziło na poddasze, kuchnię czy jadalnię. Pomyśleliśmy o zmianie, wielkiej zmianie! To prawda, że mamy przy domu kotłownię, gdzie jest piec centralny, ale on jest ciut bardziej skomplikowany, a z kominkiem, nie dość, że jest wygodniej, bo nie trzeba wychodzić z domu kiedy na zewnątrz jest -10 stopni, to nasi letnicy będą mieli o wiele prostsze zadanie niż właśnie z piecem CO, węglem, rozpalaniem, włączaniem pompy itp. Postanowione, budujemy kominek! fachowców od komika mamy w rodzinie. Lepszych specjalistów nie znajdziemy, wujek Jurek i brat Kamil przyjeżdżają do nas prosto z Podkarpacia i startujemy z budową. Dajemy wolną rękę, a propos formy kominka i artystycznego wykończenia go. Wiemy, że na koniec będzie dobrze. Wkład kominkowy kupiliśmy 18kw, wchodzi w niego 10 razy więcej opału niż do naszej kozy. Tydzień przed przyjazdem, zalaliśmy z tatą Irkiem fundament pod kominek i doprowadziliśmy rurę z zimnym powietrzem do niego. Kiedy w domu powstawała półka do postawienia wkładu, ten przepalał się na zewnątrz, aby w domu nie było już czuć zapachu farb, uszczelniaczy itp. Teraz najważniejsze DGP, czyli dystrybucja gorącego powietrza. Robimy tak – grawitacyjnie do salonu z TV, sypialni obok i do łazienki, a resztę ciepła wciągnie turbina kominkowa do przedpokoju, kuchni i na poddasze. Przy rozprowadzaniu przewodów izolowanych którędy będzie szło ciepłe powietrze na poddaszu, przy okazji ocieplamy watą szklaną ścianki. Kamil mierzy, tnie płyty, przycina i gruntuje cegły które zostały nam m.in. z ogrodzenia, a wujek Jurek myśli o swojej rzeźbie tak, żeby wyciszyła i była spójna z całym pomieszczeniem. I tak od poniedziałku do soboty powstaje kominek, a przy okazji nowe pomieszczenie na poddaszu o którym będzie kolejny wpis. Naszym zdaniem wyszło świetnie, wszystko spełnia swoją rolę, a kominek z motywem kwiatów z kamieni wyłowionych w rzece wpisał się w nasz dom idealnie. Jurek, Kamil – dziękujemy! Do zobaczenia na wiosnę, mamy jeszcze kilka wolnych białych ścian 😉 Zapraszamy do zobaczenia innych prac i polajkowania fanpejdża naszych fachowców.
Kominek wyszedł przepiękny.Pozdrawiam
Bardzo ładny ten kominek! Na te pogodę idealny 🙂
Kominek pierwsza klasa. Bardzo ciekawa dekoracja nad kominkiem – jeszcze takiej nie widziałam;)
Dziękujemy i pozdrawiamy!
Ciekawa dekoracja:)