Nie mieliśmy takiej prawdziwej parapetówki, chociaż w naszym domku uwielbiamy świętować różne okazje, oraz po prostu celebrować czas z przyjaciółmi i rodziną. Post ten jednak nie powstał, by zabawić Was fotkami z tych imprez (chociaż kilka filmików na pewno zostało by zapamiętanych na dłużej ;)). Postanowiliśmy Wam jednak pokazać co trzymamy na parapetach (nie jest ich dużo w naszym domu).
Najbardziej lubię parapet w kuchni, który w południe jest oświetlony przez naturalne słońce (zazwyczaj wtedy, gdy zmywam po obiedzie). Niestety mamy małe okienka i domek w środku nie jest dostatecznie doświetlony, dlatego każde naturalne światło nas cieszy. Odważniki zostały wyszperane na skupie złomu, a wazony zostały zakupione na starociach, głównie są to prezenty od naszych przyjaciół i rodziny.
Kolejne zdjęcie przedstawia parapet w jadalni, gdzie na oknach wiszą zazdrostki. Na nim stoją wszelkie kury, są figurki w kształcie kury, doniczka, świeczka, talerz i kryształ kura.
W salonie parapet służy głównie jako bawialnia dla naszej córeczki, stojąc na nim wypatruje ludzi którzy nas odwiedzają, puka w okno, bardzo szybko nauczyła się na niego wspinać i samej schodzić. Przeglądamy i czytamy tam również książki. W wolnej chwili lubię tam przysiąść z kawą, by pomyśleć i popatrzeć na działkę. Największą poduszkę uszyła dla nas mama, a dwie pozostałe zostały kupione na targach handmade.
W sypialni znalazły swoje miejsce figurki Matki Boskiej, które mają już swoje lata. Nie wiem, czy to będzie ich docelowe miejsce, na razie całkiem fajnie się tam wpisują.
Uwielbiam oglądać przystrojone okna i udekorowane parapety. To takie małe i nietypowe miejsce w domu, a jednak jak ważne. Pięknie wygląda i w kuchni i tam , gdzie duża poducha. Pozdrawiam ciepło :))
Dziękujemy za miłe słowa 🙂 ja też lubię patrzeć co ludzie mają na parapetach 😉