Fundament dawno zalany, a grilla nie ma nadal. Szukamy kogoś kto zna się na cięciu kamienia, ale w okolicy tylu fachowców od kamienia ile wody na pustyni. Pan Zbyszek zajęty do końca września, a my chcemy pogrilować przed końcem lata. Mamy plany krok po kroku jak ma wyglądać nasz grill. Zwykła cegła i kamień polny którego u nas jest pod dostatkiem – to główne materiały. Chcemy, żeby grill pełnił również rolę wędzarni i kuchni. Na allegro znajdujemy stare drzwiczki do wędzarni i fajerki na kuchnię. Na złomie znajduję szyber do małej przeróbki, którą robi sąsiad Andrzej i mamy wszystko poza fachowcem, który nam to wszystko postawi.
– Bodzio, postawiłbyś nam grilla, a nie tam gadasz głupoty!
– Grilla z kamienia w Dąbrównie stawia chłop i u kuzyna stawia płot z kamienia!
– Z kamienia? z kamienia ciętego?
– No z kamienia!
– A załatwisz numer?
– Załatwię!
I tak fachowca naraił nam sąsiad Bogdan. Starszy Pan, wszystko wie, nie trzeba mu tłumaczyć i nie potrzebne są mu plany, w końcu \”nie takie grille stawiał!\”. Ile Panu zajmie stawianie? Odpowiedź szybka i konkretna – Półtora tygodnia i może pan prosiaka do wędzenia przywozić! Mija półtora tygodnia, a my nie mamy jeszcze schowka na drewno (czyli tego co pierwsze, u podstawy) To ile jeszcze się zejdzie? – Tydzień, bo powiem panu szczerze, że łuk z cegieł to ja pierwszy raz robię … (milczę, nie wiem co mam powiedzieć … robię tylko yhmmm). Pan starszy ciągnie dalej- no i ciepło, a wie pan jak to przy kamieniach… robić się nie chce heh heh heheh he (milczę). Po około miesiącu, nie wytrzymuję i muszę powiedzieć, że strasznie to wszystko wolno idzie i CIUT odbiega od planu. Grill to jedno, ale umówiliśmy się jeszcze na zabudowę kręgu od studni. Rozmowa poskutkowała, w 4 dni grill postawiony, bez poziomicy, bez patrzenia na plan, z przykrótkim kominem (którego musieliśmy podnieść sami), ale stoi. Nie możemy powiedzieć, że jest jak z obrazka, ale jest, a że krzywy- tu w końcu wszystko jest krzywe. Grill rozdziewiczony, fajerki również, a pierwsze wędzenie przed nami.
Poniżej zdjęcie fundamentu przy którym pomagał nam sąsiad. W środku zalana jest butelka z listem, o tym co robimy, kto z nami jest i innymi szczegółami tamtego dnia. Może za kilkaset lat ktoś ją odnajdzie 🙂